Wsiadłam na rower, ubrałam się w obcisłe i ... umarłam. Snaczy się nie od razu. Udało mi się przejechać połowę zaplanowanej trasy, a drugą połowę miałam dopiero pokonać.
Jezu , jak te ludzie dajo radę tak biegać i biegać?
Wiatr wiał mi niemiłosiernie prosto w oczy ( wiadomo biednemu ). Deszczyk się rozkropił. Sałatką mi się odbijało ( a było żreć? ). Samochody, co rusz chciały mnie staranować albo ze złości, że tak sobie pięknie jadę i jadę, albo raczej z powodu tego, że muzyka ryczała mi niemiłosiernie ze słuchawek wprost do uchów, czego skutkiem nie słyszałam ryku nadjeżdżających tychże.
Cudem boskim nic mnie nie przejechało ,a drugim cudem jakoś dowlokłam się ostatecznie do domu.
W domu nie wiedziałam, czy najpierw chować ten cholerny rower, czy pić, czy rzygać z wysiłku, czy normalnie pacnąć na podłogę lub kafle w kuchni.
Rower porzuciłam w ogrodzie na pożarcie ślimakom, a sama w celach powalenia zwłok wybrałam kafle, bo butki miałam ubłocone, to zrozum podpowiadał, że jak Zośka to cielsko wywalisz na kremowe wykładziny w salunie, pewnikiem sama se je bedziesz czyścić.
A wszystko to odbyło się w ramach zrzucenia wagi ( Zjazd, Zjazd! ) oraz kurwicy, w którą wprowadził mię ojciec własny, a dobrze mu dzisiaj szło, oj dobrze.
Kurwa, tato za co???
27 komentarzy:
Rower fajna rzecz, jak kto lubi, ale tu widze wychodzi brak kondycyi, na zrzucenie waagi polecam ćwiczenia w domu, mniej się człowiek stresuje i nikt rozjechac nie chce :P
no tak tylko jeszcze chęci, chęci:)
Zośka nie poddawaj się. Mnie po pierwszej wyprawie rowerowej do pracy pot zalał oczy, plecy i resztę, a dupa pękła mi na pół. A po paru dniach - phi, wielkie mi co! 30 minut bez sapnięcia.
Nie poddawam tylko jeszcze coś z tym ojcem muszem wymyślić.
Duś gada! Duś duś! Że zacytuję puentę dowcipu z dzieciństwa.
NO...zgadzam się w całości z Vill ;-)
Bezpieczniej byłoby w domu.. a rower... to lepiej jak nie leje ;-)
biednemu to nie tylko wiatr prosto między oczy, ale i koszula między pośladki.... tak mawiał onegdaj jeden znajomy mojej mamy....
Ćwicz, jeździj, ja Cię wspierać będę. Może Ty potem wesprzesz mnie :))
musi ktoś mu dopomógł nakręcić się, ktoś koło niego?...
Muzyka douszna + rower ? Nie, po trzykroc nie! Grozi smiercia i/lub kalectwem. A i dla kierowcow stres, jak im cyklista czy nawet pieszy, jak ja, wlazi pod kola, omamiony tym, czego wlasnie slucha.
ze mnie sportowiec jak z koziej dupy traba
No, tak trzymać! Ale chyba faktycznie lepiej bez muzy w uszach... Ja za to zaczęłam biegać (a nigdy nie lubiłam!). Po pierwszej przebieżce (całe 1.5km) kupiłam buty odpowiednie, i już 2 razy testowałam. Zawsze byłam za chodzeniem, ale nie oszukujmy się - lekki bieg męczy dużo bardziej niż szybki marsz! A kogóż to tak wozisz na te lotniska? Jak obcych to kasę trza brać! Pzdr :)
ja wybrałam stacjonarny :D
bo na rodzinę to zawsze można, kur**, liczyć ... i nie poddawaj się :)
Hej, w obcisłe? Wow, Zośko! Już wbicie się w cos obcisłego byłoby dla mnie tak męczące, że przeżucić nogi przez ramę nie dałabym rady.
Rodzice po to są - podwyższają adrenalinę:)
-- a tam se lubię pojeździć, ale ostatnio tak mnie coś rozłożyło, że trza było rower pchać.... to chyba taka pogoda, no przecież nie wiek....
... sorki, bo ja u Ciebie pierwszy raz i nawet nie wiem jaką drogą.... jeżeli pozwolisz.....
W domu moja Kofana to ja się objadam, a chudnę na zewnątrz!
spróbuję!
Kiedy nieznane kusi;)
Masz jak w banku!
normalnie wróżka jesteś:)
Masz rację- głupi pomysł:(
Nie czuje się w takim razie osamotniona:)
20 kg temu to i ja biegałam:)
Ja kiedyś też. Świetny wieszak! Świetny!
Wot i cała prawda:)
Liar
No pewnie, ze nie wiek!
Prześlij komentarz