sobota, 29 grudnia 2012

Generalnie to jest pomysł na obrażenie się ,a nawet jego realizacja w pełni. Leży się, czyta się, leży się, film się ogląda, leży się, przysypia się, a to kawkę się przy tym leżeniu pije.
No, leży się.
Ale ile kurka wodna można leżeć??? Kręgosłup mi wysiada od tego leżenia, fryzurę mam mocno nie filmową, piżamka się zgnietli, a przecież chodzi o to, żeby wszyscy ( znaczy się te barany domowe ) żałowali, że taka piękna, mądra i niezastąpiona, z naciskiem na piękna, TYLKO leży.
Niestety brak bodźców zewnętrznych, bowiem głód im w oczy nie zagląda,  lodówka z nadmiaru do nadal się nie domyka, posprzątane w ramach świątecznych porządków nadal jest, a i w zmywarce jeszcze małe co nieco się zmieść. Czyli znikąd pomocy.
Postanowiłam więc przerwać to leżenie i w stanie jak najbardziej ciągłego obrażenia udać się w miasto światowe do cna zrujnować moje konto i tak już mocno zrujnowane. Ruszyć na tegoroczne wyprzedaże. Niestety nic z tego. Świat też jest przeciwko mnie. Wiadomo - jak kto ładniejszy to zara na niego. Tak leje, tak leje, tak wieje, że nawet najgłębsze obrażenie nie wygna mnie z domu. W takim razie ...leżę.

piątek, 28 grudnia 2012

Jeszcze raz dzięki za życzenia. Dramatyczny post napisany w momencie skrajnej rozpaczy -ściągnęłam.Trochę już ochłonęłam ale nie całkiem, bo jeszcze wiele rzeczy do załatwienia przede mną. Jakaś czarna chmura nade mną od Wigilii. Niby wiatr wieje, a tej cholery odegnać nie umie.
Prawem Murphy'ego czy innej serii dodatkowo zepsuł się:
- odkurzacz
- komórka
- łapotok
Wyszło na to, że najważniejszy jest odkurzacz. Po deliberacjach typu- tańszy , droższy, mniejszy, większy doszłam do wniosku, że i tak każdy szlag trafi ( ostatni był z middle class ) kupiłam ...tańszy. Przytargałam do domu, włączyłam i wyłączyłam. Spakowałam, pojechałam oddać. Wyszło, że kupię droższy. Upper Class. Padało na Miele, właśnie Umyślny przed godziną ,przywiózł szybkim pogotowiem. Szału ni ma. Co oczywiście nie wpływa na poprawę mojego nastroju. Za to wpłynęło zasadniczo na stan mojego konta.
W sklepie ekspedienta doprowadziła mnie do skrajnej rozpaczy z powodu niemożności wykonania prostej czynności matematycznej jaką jest dodawanie w zakresie dziesięciu. Prześwietny Pierwszy tak mi podpadł w Święta, że chyba zdzielę go garnkiem jak wróci. Dzieci oddam do domu dziecka. Natenczas same się oddały - jedno właśnie leci gdzieś tam w świat , drugie przezornie zamknęło się w pokoju.
A ponieważ ja sama idąc tropem Lejdis jestem cudowna jak woda z Lichenia to czas żeby albo zacząć brać hormony albo rzucić te, które biorę. Amen.

niedziela, 23 grudnia 2012



http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQBG5V8FggTTKZnNRo53xbe-rhWPVWBCpRZj2dksXEfvCYMdZ-4Z okazji Świąt Bożego Narodzenia- spokoju , wyciszenia, znalezienia samych pozytywów w tym otaczającym nas oszalałym świecie, opieki Najwyższego, nadziei płynącej z Jego narodzenia czyli po prostu - najlepszego! 
Pewnie jeszcze tu zawitam ale zawczasu - Szczęśliwego Nowego Roku!

http://www.youtube.com/watch?v=KCSpYtAWiUQ

piątek, 21 grudnia 2012

Koniec świata

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

Czesław Miłosz


w każdym razie było miło:)

wtorek, 18 grudnia 2012

No więc tak, ( nie zaczyna się od więc za wyjątkiem kiedy się zaczyna )  -z moją stopą ( i nie jest to moja lewa stopa ) nie jest dobrze. Szczególnie nie jest dobrze jak moja stopa się spieszy, a teraz przed świętami spieszą się wszyscy. A dokładnie wszystkie stopy.
Mówię jej nie spiesz się stopo, bo mnie bolisz jak się spieszysz i szybko chodzisz, a dokładnie jak chcesz szybko chodzić, bo się i tak to szybko, z powodu bólu, nie udaje i staje się jeno pobożnym życzeniem. 
Wiem! Przyczyną zaiste jest brak nowych butów!
No to prędziutko przejrzałam milionpińcetstodziewińcest stron internetowych ( przecież do sklepu nie zajdę ) i zamówiłam sobie trzy pary. Na śniadanie, na obiad i na kolację. Prześwietny Pierwszy Mąż z chytrym uśmieszkiem radzi mi przeglądanie stron z wózkami. Mówi, że raz wydane piniądze, a starczy na lata.
Sztuka epistolografii może i w zaniku ale kartomanii na pewno na Wyspach jej Królewskiej Mości- NIE! Nic to, że przychodzą z pieskami, kotkami, krajobrazami, końmi, żyrafą ,a czasami to nawet z choinką! Za to wszystkie mają w tytule Merry Christmas i dzięki temu wiadomo o co chodzi. Ale oso chodzi???. O tradycję? Ale jaką? Kartkową! A juści, przecież nie inną. Dobre i to, bo dobrego słowa nigdy przecaś za wiele. I tego się trzymajmy.

środa, 12 grudnia 2012

Udaję, że nie widzę tego, co za oknem. Zima. Wszystko skute lodem. Auto samo się nie skrobie. Trza paluchem. W dzień trochę puszcza ale tylko trochę, takie perskie oko dla zmyły. Koty zamarzły na płocie. Podjadają słoninkę zostawioną dla sikorki. Na usta ciśnie się odwieczne pytanie:
Pani kierowniczko czy ja palę? 
Wczoraj Młody miał klasową kolacje wigilijną, cokolwiek to tutaj znaczy. Oczywiście na miejsce spotkania wybrali miasto światowe. Do miasta światowego jedzie się przez wsie, pola, lasy i łąki. Na dwudziestą. Tacy juz dorośli. Z racji dziennego ocieplenia, wieczorne mgły o dzwudziestej dają niesamowite wrażenie horroru rodem z sir Artura. Psy Baskervillów wyły, konie stawały dęba, owce na moczarach zapadły się w wieczność. Chwyciłam się tej kierownicy i z nosem przy szybie, jednym okiem sprawdzając czy widzę chociaż kawałek białej linii na drodze, gnałam te 20 mil na godzinę. I tak cztery razy. Tam i z powrotem, tam i z powrotem.
Nie było gdzie się zatrzymać. Centra handlowe czynne do północy? Zapomnij, terra nieznana. Do pubu nie mogłam, bo do czego może w pubie dojść po czterech godzinach czekania, jak mnie już po jednej korcą te tańce na stole. Transport zwany publicznym o takich porach dawno jest umarty. Anglia.

sobota, 8 grudnia 2012

A dzisiaj to my już tak trochę świątecznie. Odebrałam zwłoki z pociągu. Oj, coś widzę, że nawet rosół tu nie pomoże jeno abstynencja ,a na tę się w najbliższym czasie nie zanosi. Na pocieszenie dodał, że całe biuro mniej więcej jest w takim stanie. Prześwietny Pierwszy Mąż się dopytuje czy nie ma tam przypadkiem przyjęć do pracy.
Karpie zamówione. Bigos się gotuje. Zawekuję i na Święta jak znalazł. Barszczyk już się kisi. Przymierzam się jeszcze do robienia pierogów. Na razie farsz na tapecie. Mam parę dni wolnego, z powodu odnowienia kontuzji nogi, to go wykorzystuję. Doktor napisali, że zalecane leżenie. He, he.

piątek, 7 grudnia 2012

E, być księżniczką też zdaje się jest do dupy. Nie ma ciąży? -źle. Jest ciąża- jeszcze gorzej! A wszystko bez to, że ten Dwór cięgiem cygani. Jakoś tak mają zakręcone we łbach od wieków, że prawdy nie mogą prostemu ludowi powiedzieć. No, bo kto przy zdrowych zmysłach uwierzy, że księżniczka ze sztabem sług wszelakich, własnych kucharzy, dietetyków, lekarzy i całym zapleczem medycznym ląduję w szpitalu z powodu porannych mdłość?
 Toż to przecież sami sobie tę potrute robią, wodę  na młyn dla tych hien gazetowych puszczają, a Ci nie w ciemię bici, na siłę chcą wyniuchać, co naprawdę w trawie piszczy, bo taki ich zawód. I koniec końców jest jak jest, jak z księżną Dianą. Od radości do żałości. I żadne bicie się w piersi życia nie wróci. A w jednym i drugim przypadku aktualnym pozostaje pytanie na ile mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem ,a na ile z Security Service.
A mówiłam, żeby jej tego pierścionka po matce nie dawał, bo to nic dobrego nie wróży? Ale kto by tam obcego słuchał.

czwartek, 6 grudnia 2012

Mikojaj był! I uciekł. Ale był. To wzienłam się za jego wspomaganie i pojechałam na świąteczne zakupy. Dokupiłam, co tam jeszcze brakowało, sama sobie mikołaja dowartościowałam płaszczykiem. Prześwietny Pierwszy powiedział, że wyszczupla ( świnia ). No to teraz już tylko lepić pierogi i groch łuskać.
Starsze dziecko doniosło, że jak tak dalej pójdzie w jego pracy, z tymi biznesowymi spotkaniami krismasowymi to:
a) albo mu wysiądzie wątroba
b) albo popadnie w alkoholizm
c) albo i jedno i drugie
w weekend przyjedzie leczyć się rosołem.
U mnie w pracy też już spotkanie było. W crackersie wyszarpałam, oczywiście oprócz korony,... samolot! Wyglądał na Airbusa albo innego wielgaśnego Boeinga. Jak nic pewnikiem w przyszłym roku polecem na Barbados.
A tymczasem z wielką ochotą odpowiem na zaproszenie Socjo do zabawy jednocześnie moim poprzednim smutkom każąc iść w diabły.

1. Skąd pomysł na pisanie bloga?
Z gadulstwa.

2. Czy twoi bliscy czytają twojego bloga?
Absolutnie NIE!

3. Czy masz swój ulubiony rytuał podczas pisania (kubek z herbatą, ulubione miejsce, stała pora, etc)?
Nie.

4. A teraz z innej beczki: jaką książkę właśnie czytasz?
Marian Zacharski "Rosyjska ruletka" część II biografii naszego słynnego szpiega.
Słabsza.

5. Kino czy teatr?
Teatr, chociaż sto lat nie byłam:(

6. Czy masz ulubiony cytat z filmu lub książki? (wiesz, na przykład Scarlet O'Hara, albo Killer)
Całe mnóstwo!

7. Czy umiesz wybaczać?
Umiem.

8. Czy jest coś, czego nie wybaczysz nigdy?
Ja wybaczam ale nie zapominam.

9. Kochasz za coś, czy mimo wszystko?
No mimo wszystko, na tym chyba to własnie polega.

10. Czy wierzysz w tegoroczny koniec świata?
Nie.

11. Jeśli tak, to jaki masz plan na ostatni tydzień ;
Planu brak w związku z odpowiedzią powyżej.

A teraz sama mam wymyślić 11 pytań ( czemu jedenaście??? ) i wskazać kto ma na nie odpowiedzieć.
Idąc za Dante  „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy [tu] wchodzicie” i natychmiast na swoich blogach a najlepiej tutaj- odpowiadajcie!

1.  gdybyś mógł/a wybrać płeć kim być był/a?
2.  czy wiesz dlaczego człowieka czasami swędzi?
3.  gdzie według ciebie można nosić kolczyki?
4.  jak się smaży naleśniki, o ile taka potrawa w ogóle istnieje?
5.  czy abstynencję można leczyć?
6.  co robić, żeby po wstaniu z łóżka wyglądać jak aktorki na filmach?
7.  czego nie jadacie?
8.  czy zemsta ma słodki smak?
9.  gdzie spieprza tekst, którego się przez gupote nie zapisało?
10. czy lubisz swoje imię?
11. co chcesz na gwiazdkę, nawet jeśli to niemożliwe?

wtorek, 4 grudnia 2012

Czy można tu czasem dla odwyrtki posmęcić? Ponarzekać?
Jestem zawiedziona ludźmi. Dokładnie postawą.
Ja, co to wierzę w ludzkość od zarania, od pewnego czasu doświadczam jakiejś takiej całkowitej jej miałkości. Płytkości. Bylejakości. Braku wiedzy. Elementarnych zasad wychowania. Roszczeniowej postawy. Braku empatii. Plotkarstwa. Donosicielstwa. Nieszczerość. I to wszystko w gronie bardzo młodych ludzi.
Świat dziadzieje.
Do tego czytam artykuł , który całkowicie mnie zasmuca, a z którym jednak w przeważającej części się zgadzam. I niekoniecznie ma on, przynajmniej w wielu fragmentach, odniesienie tylko do Polski.
Dla przykładu - ostatnimi czasy, pewnie butny młodzieniec, podobny do tego tyle, że grubszy, łysy i w rzeczonym dresie, który uznaje za jakże wyrafinowane przyodzienie, bo przecież z Nike, chlubiący się, a jakże licencjatem zdobytym na prywatnej Uczelni? w Polsce  - mówi mi, że komuś, z czegoś, zrobi jesień średniowiecza. Pytam, czy wie o czym mówi. Co to oznacza ( chociaż tego, co znaczy w tym konkretnym przypadku i ja dokładnie nie wiem ) ta "Jesień średniowiecza". Czy zetknął się z nazwiskiem Huizingi?
Że, what?
Czas umierać.
Tęsknię na ty emigracji okrutnie ale dostrzegam przecież i jej plusy. Tę szansę jaką dostali moi chłopcy i z jakiej skrupulatnie korzystają. Tęsknię jednak za tym, co było. Za krajem zielonym, z zimą mroźna co jej przecież nienawidzę i latem gorącym pachnącym truskawkami, za paniami, co to mówią- następny proszę - tak, że szlag człowiek może trafić, za gderaniem, narzekaniem i upiornym posłannictwem narodu, którego wszyscy dookoła mamy dosyć ale tak naprawdę to nikt nie wie, jak tęsknię za swoimi przyjaciółmi. Za tymi, którzy posługują się dobrze znanym mi kodem i niekoniecznie tylko kod językowy  mam na myśli.

sobota, 1 grudnia 2012

 Każdy kiedyś traci dziewictwo. I w końcu padło i na mnie. W sile wieku ale jednak.
Po pięciu latach pobytu na Wyspach trafiłam do ...pubu. Tak wiem, wstyd tak długo z tym wiankiem się obnosić ale jakoś nie było okazji. Nie było do czego nawiązać. Prześwietny Pierwszy Mąż preferuje domowe zacisze, a ja jakoś panie teges, sama i chciałam i bałam się. Do wczoraj!
Jezderkusie przecież to je miejsce stworzone dla mnie! Ludziów tłum, a chopów, co to ich lubiem pasjami, normalnie moc. Do baru dopchać się nie można. Rozmowy o życiu mrówek i piłce zresztą tyż. Salwy śmiechu i występy osobnicze, sama o mało co nie tańczyłam na stole po trzecim piwie, jedynie wrodzona nieśmiałość mię powstrzymała. Toż to ja to muszę powtórzyć! Albo nawet cyklicznie zacząć uczęszczać, czy cuś?