wtorek, 25 listopada 2014

Świat nie przestaje mnie zadziwiać. Prześwietny Pierwszy Mąż był dzisiaj świadkiem, kiedy to Polak nie chciał być Polakiem. W rubryce nationality grzecznie, acz stanowczo, dobrym angielskim prosił aby nie pisać, że On z kraju nad Wisłą.
Pani, więc pyta co w takim razie ma wpisać, czy może ma jakieś inne. Nie, nie ma ale ma nie być, że jest Polak i już.
Mój stracił do niego serce już na wstępie.
Dobrze, że w zęby mu nie dał, a dzień cały prawie z nim spędzić musiał oprowadzając i tłumacząc to i owo. Do końca dnia nie dowiedział się, czy w języku Reja synek jeszcze poradzi, czy już zupełnie nie. I nawet nie miał za bardzo chęci tego sprawdzać.
Smród i niesmak pozostał.