wtorek, 30 września 2014

Opowieści z lasu.
Znajoma pracuje w Agencji Pracy. Przychodzi młody Anglik. Chce pracować.
Super. To się chwali!
Mają coś dla niego. Na czwartek na noc.
-Aaa, na noc?
A, to On nie może.
-A dlaczego?
-Bo idzie do College.
-A kiedy idziesz do ty szkoły?
-We wtorek!
-??? A dzisiaj mamy... środę?
-No tak, ale to mi zaburzy tygodniowy cykl mojego spania.
Kurtyna.

piątek, 26 września 2014

Co czuje matka osamotniona, bo na szczęście jednak nie samotna.
Że - łazienka jest dostępna właściwie o każdej porze dnia i nocy, a jak nie jest, to Prześwietny Pierwszy zaraz udostępni, bo przecież od zawsze ludzki pan i do łazienki ze sobą nie zabiera laptopa, komórki, iPhone..
Że w tej samej łazience lusterko nie zaplute od pasty, a pasta nie wyciśnięta od połowy tylko kurturarnie od końca i nawet ładowarka do zębolota stoi na miejscu.
Że płatki nie spacerują  po całej kuchni, a karton z mlekiem ma białą zawartość i stoi przepisowo w lodówce.
Że nie walają się tony książek i notatek w każdym kątku i zakątku.
Że pilot do telewizora może zostać użyty w każdej chwili  bez konieczności stoczenia bitwy pod Grunwaldem.
Że światło w domu gaśnie o zwykłej porze, czyli krótko po północy
Że ....
Że nie ma tego gwaru co zawsze był:(
Że nie ma tego śmiechu, co zawsze był:(
Że nie ma tych zajadłych dyskusji o wyższości Świat Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy;(
Że nie ma właściwe po, co gotować gara gołąbków, kupi się dwa w polskim sklepie i tyż bedzie
Że... no właśnie.

Że trzeba się przestawić? Chorera jasna zamówię sobie chyba jakiś rejs na  RMS Queen Mary albo co? Albo nie, zajdę w ciążę! Wróć! Prześwietny Pierwszy zajdzie w ciążę, toż to tera nie problem.

środa, 17 września 2014



Dobra, moja wina albo raczej moja decyzja o niepisaniu. Bo właściwie nagle mi się wydało, a po co to, komu, po co to, mnie? Zaśmiecanie cyberprzestrzeni i tyle. I tak jakoś pooooszło ale że pół roku tu nie bylim??? Nie mogę uwierzyć! Wiedziałam, że czas na starość przyspiesza ale, że zapieprza bez opamiętania? A to dziad!
Trochę się działo, a trochę życie płynęło zwykłym nurtem. Trochę było nerwowo, a trochę spokojnie – jak u wszystkich. Bo po nocy przecież przychodzi dzień, czyż nie? Nawet jeśli zamglony.
 I w tym miejscu dziękuję Wam za troskę.
Dziecię zdało maturę, stało się studentem, a dokładnie stanie się nim od przyszłego poniedziałku. Przy okazji zadłużyło się u Królowej brytyjskiej na 9tyś funtów. A przecież toż to jeszcze nie wieczór i jak zaliczy pierwszy rok, to kolejne tylko tę lichwę powiekszą.
 Sama nie wiem- cieszyć się, czy płakać, że te moje dziecka lgną do kaganka oświaty niczym ćmy do światła.
Co by jednak nie powiedzieć nasza rodzicielska misja edukacyjna w UK dobiega końca.
W międzyczasie Czarna z miłości wyjechała do Norwegii, a taka Kaczka na przykład wyprowadziła się do DeDeeRu (a niby Wanda Niemca nie chciała ), czym kompletnie mnie załamała i dosadnie przypominała, że przecież i ja tu mieszkać nie scem. A mieszkam. I na tym polega paradoks.
 Całe szczęście, że my osiedli w Anglii, a nie w takiej Szkocji, bo lada moment, po referendum, mogłoby się okazać, że wyemigrowałam tylko raz, a jestem emigrantem dwóch państw, czyli przychodzi i tęsknić podwójnie. Ech, lepiej nie, bo i tej pojedynczej nostalgii wystarcza.
Tera, kiedy dziecka w jakiś sposób są już dorosłe, samodzielne ( albo prawie ), niby mogliby my z Prześwietnym Pierwszym Mężem wracać ale jak ich zostawić? Tyle kilometrów od mamusi? Jeszcze jakie synowe angielskie znajdą i co wtedy?
Znaczy się tradycyjne - dupa z tyłu!