sobota, 19 stycznia 2013

Jak nie helikoptery, mięso z konia, to zima. Klęska za klęską. Paraliż z powodu dziesięciu centymetrów śniegu. Szkoły pozamykane, autobusy nie wyjechanie, chleba w wiejskim sklepie na półkach brak. Cale szczęście, że ta zima tylko ze trzy dni. Ja to nawet podejrzewam, że ona co roku jest w jakiś sposób wyczekiwana, zawsze to dodatkowy dzień wolny w kalendarzyku. W tym roku niefortunnie zdarzyła sie w weekend ale kto wie, kto wie może tak do wtorku?
Jak ktoś nie widział jeszcze to polecam "Bestie z południowych krain" nie jest to kino dla każdego ale dla kinomaniaków na pewno! Dawno, żaden film nie podobał mi się tak bardzo.

środa, 16 stycznia 2013

Dziecko żyje, choć helikoptery latają w Anglii nisko, żeby nie powiedzieć parkują pod oknami. I to jest najlepsza wiadomość dnia. Skoro jednak zaczęliśmy od trzęsienia ziemi, to dalej powiem tylko, że na naszy wsi somisiad zamordował somisiadkę, bo to zła kobieta była, a drugi somisiad pozbył sie mega drogiego sprzętu do motocrossu i to jakby z pominięciem własnej woli, za to bez pominięcia własnego przydomowego garażu.
 Mnie zaś uprzejma, miła, blond policjantka chodząca po domach z kolędą albo inną misją, udzieliła reprymendy, że nie zamykam drzwi na klucz, o czym mogła sama własnoręcznie się przekonać.
Ech, miała być dostojna Anglia, a zdaje się jest dziki zachód.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

I po świętach. Wszelakich. Teraz bierz się drogi człowieku do roboty i czekaj na jakieś wolne, którego tutaj jak na lekarstwo.
W Polszcze to drzewiej bywało ( i chyba nadal bywa ), te długie weekendy, te dni dziękczynienia branżowego typu Dzień Kolejarza, Dzień Hutnika,  Barbórka, ferie, wakacje, świętych wszelakich, ech... łezka w oku się panie kręci.
A u mnie na obczyźnie to np. w takim zamodleniu świętowano Pasterkę, że nawet nikt nie zauważył, że w tym samym czasie, z salki obok, jakiś namiętny wielbiciel mas-mediów ukradł piędziesięciocalowy telewizor. Może to był miłośnik TV-Polonia albo Telewizji Trwam?
Czego miłośnikiem był ten, który ukradł z polskiego sklepu puszkę z datkami na pogrzeb młodego Polaka, zrozumieć nie potrafię.
Buty przyszli ale nie wszystkie. To znaczy nie żeby dwa lewe, albo dwa prawe czy z innej pary lub wręcz bez pary. Przyszli dwie pary na dwie nogi. Som fantastyczne. Chyba polubię tę stronę zamawialniczą, co źle wróży budżetowi na 2013. Młody pierwszy jako bestia ynteligentna, zrozumiał czym to pachnie i z racji zwrotu gotówki za jedne niedostarczone natychmiast oznajmił, że jemu w takim razie za tę kasę, prenumeratę niezbędnego dla rozwoju umysłu dalszego, czasopisma. Cóż było robić.
Trochę poszalałam na wyprzedażach ale dopiero jak przewalił się dziki tłum, bo nie mam siły w tych walających się po ziemi szmatach brodzić. Głównie poszłam w bieliznę.
Teraz nic tylko czekać na Blue Monday , który w tym roku wypadnie 21 stycznia. Czuj duch!


wtorek, 1 stycznia 2013

No o lecim.
W Nowym Roku postanawiam;
- wrócić do palenia zarzuconego lata świetlne temu, a jak nie, to chociaż spróbować trafki, bo na seks z dwudziestoparolatkiem to i tak szans ni ma, a czas leci
- jeść tak, żeby wyglądać jakieś 20 kilo młodsza, czyli jak w czasach licealnych, nie rezygnując jednocześnie z tego co i tak wszak lubiem
- odkurzyć sprzęt sportowy, bo mam już czym i na tym poprzestać
- zapolować chociaż na jednego srającego w moim ogrodzie kota, ze skutkiem no może nie śmiertelnym ale jednak
- w dalszym ciągu odmawiać kupna psa, jak i wyciągania ze zmywarki
- wygrać w totka tyle mamony, żeby kupić sobie dom w Oksfordzie albo jakim innym równie cudnym miejscu na ziemi, najlepiej z opadami poniżej przewidywalnych
- polecieć na Barbados, bo ładnie brzmi
- zwrócić wszystkim uwagę na moją zajefajność, żeby wręcz nie powiedzieć zajebistość.

Do siego Roku!