poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Miłość niejedno ma imię i niejedno wyzwisko

 Miłość ci wszystko wybaczy, smutek zamieni ci.... no nie wiem, no nie wiem.
Jedna bardzo zakochana przyłapała drugą, co to się kochać dopiero zaczynała na pisaniu sms-ów ( ach ta technologia zgubna ) do Wybranka tej pierwszej. I niewiele myśląc i niewiele w słowach przebierając powiedziała tej drugiej, co o tym sądzi. A ta druga nie pozostała dłużna i powiedziała tej pierwszej, co myśli o tym, co tamta sądzi i na dodatek dodała, że z uczucia, tudzież ze zdobyczy postępu rezygnować nie zamierza, a co za tym idzie sms-ować przestać nadawać oczywiście też nie.
Trudno, nie było wyjścia - doszło do pojedynku, któremu kibicowały, jak zawsze w takich wypadkach, dwie strony. Ta za i ta przeciw. Doszło by pewnie ani chybi do morderstwa czyli do zapojedynkowania się na śmierć, a na pewno do pozbawienia się wzajemnego owłosienia głównego, co było już o krok, gdyby nie pojawiła się Derekcja Szkoły w osobie Derektora, która to w nagrodę za próbę rozdzielnia zwaśnionych i wojujących stron, dostała także w ramach sprawiedliwości dwa razy z piąchy prosto w twarz.
W twarz, w twarz?
Ano w twarz. I ja się pytam - panie Rusinek, panie profesorze Stanek z czym do ludzi, z czym do ludzi? Cieszcie się, że o własne życie się lękać nie musicie, a reszta?

niedziela, 29 kwietnia 2012

Ściema

Zaglądam, bo wszystko, co 40+ przecież mnie  dotyczy, że o tytule bloga nie wspomnę. Lubię takie informacje od czapy które nic nie wnoszą i niczego się z nich tak naprawdę sensownego dowiedzieć nie można. Nie dość, że nie widać tak naprawdę, co kobita ma na sobie ubrane, to dodatkowo w żaden sposób tytuł nagrania nie odpowiada, jak te czterdzieści na plusie dobrze pokazać, kiedy w podtekście wiadomo, że powinno ono być na minusie. Ot, jak zawsze ubranka są na modelce( tutaj byłej ) gdzie wzrost i waga w normie czynią ją normalnie zdrowo wyglądającą niewiastę, zamiast przysłowiowego wieszaka.
Przy takiej figurze to my same wiemy jak się ubrać.

.........................................................................................................

Gdyby ktoś chciał zobaczyć jak wygląda zza okna Apokalipsa św. Jana to zapraszam do mnie tylko bardzo proszę z jakimś trunkiem, bo mojego nie starczy, żeby zamazać ten straszliwy obraz.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Filozofia życia

http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQi5LNlG2OKTN7c3iShlQlWNJgmRGxUmpNVK4Wpfomp1KAWW_ftDalajlama powiedział, że najbardziej na świecie zadziwia go człowiek ponieważ;
"poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze. Następnie poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości; żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera tak naprawdę nie żyjąc"
No nic dodać nic ująć. 
Postanowiłam zdrowia nie poświęcać - nie zarabiać. Przyszłością się nie przejmować.
 Ja dzisiaj postanowiłam pożyć. Pożycie ( ładne słowo ) polegało na wyjściu na pole, tudzież na dwór. Pojechaniu w deszczu do ogrodnika i do innych miejsc wydawania piniądzorów. Przytarganiu tony zakupów. Rozładowaniu później tego TIR-a. Posprzątaniu stajni Augiasza, za wyjątkiem pokoju młodzieżowego, na którego określeń mitologicznych brak. Zresztą bałabym się - na drzwiach jest napis Achtung, Achtung, Banditen, Banditen ,wejście grozi porażeniem oczu i natychmiastowym zejściem. Urychowaniu się w chałat i rękawice. Zasadzeniu w ogrodzie w deszczu flanc ( idąc dalej regionalizmem krakowskim ), a piękniej byłoby franc, że nie wspomnę o rozsadach. Na zrobieniu farszu, ulepieniu około setki pierogów, podaniu ich skrytożercom, wyprasowaniu miliona koszul, skróceniu spodni Drugorodnego, i w finale padnięciu na pysk po tym wszystkim. 
Szukam jutro innej, niż buddyzm tybetański, filozofii.
Dobranoc.

środa, 25 kwietnia 2012

Tydzień wieści

Jeszcze się nie skończył, a już tyle się nadziało, że uch...
Hełmy przyszli, absolutnie TEN rozmiar, no powiem Wam - REWELACJA, noszę od rana- nic nie czuję, a należę do tych, co jak już są w domowych pieleszach to prawie w drzwiach to chomąto zrzucają, a tu... nic. Durś ,a cięgiem mam na sobie. Chyba wlezę w tym pod prysznic. I dalej do łóżka. I do spania. I do rana. I od nowa. Przyspawam. Chociaż nie trzeba, bo tak się dobrze trzyma. A prać jednak raz na dwa, trzy miesiące trzeba.
Od poniedziałku dostajemy rożne wieści, rożne różniste ale wiele dla nas znaczące i wnoszące novum w nasze życie. Inną rzeczy kolej, którą trzeba będzie uporządkować jak należy ale to wszystko i tak jest niczym przy wieściach z Polski, które przekazała mi moja serdeczna koleżanka.
Czy interesują się Wami obcy ludzie? Bo jak się okazuje mną i owszem -tak. Normalnie niczym gwiazdą filmową. Jedna Pani, drugiej Pani zadaje sto pytań o... i nie pyta, co u mnie słychać tak w ogóle, na zasadzie jak tam jej leci, jak się mają, tylko na zasadzie, bo wiem Pani ja to słyszałam ,że...
Pani pyta drugą bogu ducha winną tyle, że zaprzyjaźnioną Panią - a nie wie Pani czy to mieszkanie, co mieli rodzice to przepisane na .... Czujecie?  Ofen. Z buta. Ja myślę, że ja muszę na jakimś fejsbuku albo innym zbuku pokazać nie tylko te staniki, co przyszli ale i majtki. Wrodzona skromności powstrzymuje mnie od pokazania zupełnie gołej... a byłoby co!
Bożżżesz, skąd Ci ludzie ten sensacje wyciągają, nadmienię tylko, że nijak nie przystające do rzeczywistości. Dlaczego nie zajmą się swoim jakże wspaniałym, cudownym życiem, swoją własną rodziną??? 
I jakem tęskniąca permanentnie, to za tym wścibstwem nie tęsknię w ogóle!

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Dobra

Dziecko przyleciało kubachy, szynków nawiozło. Cukiertasy wysypało, gazety i inksze słowo czytane położyło i tyle go widzieli. A my dawaj do tego dobra. Mniam. Mlaskacze w pełnej krasie. Mówta -co -chceta - nie ma jak polskie jadło. W Lydlu dokupilim niemiecką kapustę kiszoną, bo akurat rzucili, a germańska niczym polska ( Polak Niemiec dwa brat..., e nie to o tej Wandzie co go nie chciała miało być ) i teraz w domu niczym w polskim spożywczaku.
Za oknem pogoda jaka jest każdy widzi, że o temperaturze nie wspomnę. Toteż z rozkoszą czytam sobie Twój Styl, kawkę piję, trufelkiem zagryzam.
Widziałam dobry "Wymyk", znakomitego "Szpiega" i "Służące" co to chwytają absolutnie za serce. Wszystkie trzy filmy polecam.
Zaszalałam po raz pierwszy, zamówiłam sobie cycki, a dokładnie pokrowce na nie przez Internet i teraz czekam, co przyjdzie, a dokładnie czy aby nie przyjdzie tych hełmów wymieniać.
Na razie przyszli trzy emalie, że dziękują za zamówienie. Że właśnie zamówienie przyjęli. Że a juś ci - spakowali i wysyłają. Jak ta korespondencja dłużnej potrwa, to gotowam się z działem sprzedaży zaprzyjaźnić i na wódkę umówić.

piątek, 20 kwietnia 2012

Ostrzeżenie

Jestem w Polsce. Jestem, bo... nie wiem czemu jestem ale wiem, że Pierwszorodnego napadły jakieś zbiry. Wychodził w nocy z pubu i stało się. Szukamy go po wszystkich szpitalach. Ja próbuję wybrać numer telefonu ale zawsze jak wybieram to coś jest nie tak. Albo nie ten klawisz albo nie ma sygnału. Koszmar. Trafiamy w końcu do szpitala. Długie białe korytarze. Biegnę, potrącam ludzi i cały czas mi się zdaje, że korytarz zamiast skracać dystans  w nieskończoność się wydłuża. Im mocniej, szybciej zdyszana biegnę, tym dalej są drzwi prowadzące na oddział. W końcu wpadam. Sala po sali, nigdzie go nie ma. Zaczynam bez ładu i składu otwierać wszystkie szuflady w szafkach przyłóżkowych szukając jakiś jego rzeczy i z tych szuflad wszędzie wyskakują białe myszki. Tysiące białych myszy, wszędzie myszy. I nagle dochodzi do mnie komunikat - tak moja droga wygląda delirium. NIE CHLEJ TEGO CZERWONEGO WIŃSKA!
Obudziłam się zlana potem i teraz nie wiem czy to był sen, czy przestroga i czas zaprzestać spożywać, bo za dużo tego butelkowanego???
Prześwietny Pierwszy oczywiście twierdzi, że to drugie.
Nie idźcie tą drogą. Nie kładźcie się na popołudniową drzemką. Dobrze Wam radzę.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Jadą, jadą chłopcy

Mimo jakiegoś już tam stażu pobytowego za tą zagramanicą cała nasza rodzina wiecznie tęskniąca do ojczyzny łona. I w związku z tym, co pewien czas absolutnie jakaś nasza noga musi na polskiej ziemi stanąć. Teraz stawa noga Pierwszorodnego ,a właściwie nogi dwie, bo jak by jedna to może byłoby taniej
- spieszy się Panu gdzieś?
- nie, dlaczego?
- a bo na czerwonym pan przeszedł?
- tak?
- tak. Dowodzik prosimy. 
Na nic tłumaczenie, że nic nie jechało i ,że w kraju nad Tamizą jak nic nie jedzie to się na czerwonym przechodzi i to przechodzenie nie stanowi.
Jak nic Władza w ilości dwóch, z wielką uprzejmością zakomunikowała, że podaje bilecik i w imieniu ojczyzny prosi na konto takie to, a takie sto złotych polskich.
Trudno. Poszło dziecię przygarbione pokutą dalej i za circa about trzysta metrów przechodzi przez ulicę i kątem oka w połowie jezdni widzi troszeczkę dalej zatrzymujący się radiowozik i panów niebieskich, a jakże dwóch 
- Spieszy się panu gdzieś, że na czerwonym musi pan przechodzić?

A reszta?... nuda panie, powtórka z rozrywki.
Wszystko w Polsce drożeje ale żeby i spacery też?

sobota, 14 kwietnia 2012

Żona Lota

Spotkałam dzisiaj w sklepie dziewczynę, którą poznałam trzy lata temu w szkole. Rumunka- Mugurel. Bardzo sympatyczna, wesoła kobitka, mama dwójki dzieci, barmanka w pubie.
Tak się nawet onegdaj zdarzyło, że pomogłam jej na egzaminie językowym i od tej pory zawsze, jak się  gdzieś tam trafimy, to uprzejmościom nie ma końca.
Nie widziałam jej chyba... z pół roku?- aż do dzisiaj. I jak zawsze uśmiechy, uściski, jak się masz, co słychać i moje, na jej widok, serdeczne gratulacje, że jest w kolejnej ciąży. A ona mi na to, że nie jest w ciąży tylko trochę przytyła.
Nie wiem jak wyglądała żona Lota zamieniona w słup soli ale wiem, co poczuła, bo ja podobnie jak ona, zesztywniałam cała i normalnie chciałam sobie sama tymi sztywnymi rękami język wyrwać z tej niewyparzonej  gęby.
 Prześwietny Pierwszy Małżonek, obecny obok, prawie leżał ze śmiechu pod półkami sklepowymi, a ja pragnęłam, żeby natychmiast nastąpił koniec świata. Nie nastąpił.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Jeśli czwartek to jesteśmy

na ... targu. W sąsiedniej wsi w czwartki jest targ. Nijak ma się do polskiego targu z mnóstwem warzyw i owoców sezonowych i badziewia wszelakiego ale i tak go lubię. Można na nim kupić różne produkty typu -jajka od szczęśliwej kury czy nawet samą szczęśliwą kurę, którą właściwie szczęście opuściło na chwilę przed przybyciem na targ. Jest też masełko z pobliskiej farmy, tłuste mleko, sery wszelakie, pieczywo, ciasta i różne wyroby okolicznych rzeźników.
 A najfajniejsze jest to, że owoce i warzywa nie są sprzedawane na wagę tylko na miski.
Ile się do miseczki zmieści.
Opanowałam patent kupowania na tym targu, bowiem jak się jedzie z rana to do miseczki za funta mieszczą się 4 grapefruity, albo kalafior i kapustka. A jak się jedzie w okolicy południa do do tej samej miski za funta wchodzi 6 grapefruitów i na przykład 2 kapustki i kalafior, czy dwa pęczki szparagów, trzy ogórki zielone i tym podobne.
A, że jestem przebiegła, występna i zdradziecka to dzisiaj za przysłowiową dychę  zdrowo, w sensie dosłownym i przenośnym się obłowiłam, o!

środa, 11 kwietnia 2012

Żelazna nudna dama

Ludzie, no dawno się tak nie wynudziłam. O czym jest ten film? A właściwie o czym nie jest?
- nie jest o biografii Margaret Thatcher tak w ogóle
- nie jest o rządach Żelaznej Damy
- nie jest o jej dochodzeniu do władzy
- nie jest o jej życiu teraz
jest jakimś nieudolnym przedstawieniem tego, o czym nikt tak naprawdę nie wie jak wygląda, czyli o tym, co ludzie z Alzheimerem przeżywają po drugiej stronie lustra.
Ciągnie się jak flaki w oleju. Banalizuje i totalnie spłyca retrospekcję o tej  bodajże najciekawszej kobiecie-polityku powojennej Europy.
Oglądałam w czterech częściach, bo przerwy były konieczne z racji tego, że po 10 minutach zasypiałam, tudzież Prześwietny Pierwszy Mąż także. Wypiłam morze herbaty, przegryzałam paluszkami i własnymi pacami, a na koniec wypiłam drinka , bo stwierdziłam, że na trzeźwo tego nie rozbiorę. Dobrze, że nie często zdarzają się takie nudy wsród filmów nagradzanych, bo człowiek gotowy wpaść w alkoholizm.
Jedno trzeba tej produkcji oddać - charakteryzacja jest znakomita, gra Meryl także ale nijak nie jest to postać Oskarowa, bo nie ma w niej tego porywającego czegoś, a Streep jak powszechnie wiadomo potrafi zagrać nawet krzesło, więc nagrody nie rozumiem. Może chodziło o poprawność polityczną.
Dawno się tak nie rozczarowałam. Słaby film o silnej kobiecie. Szkoda. Zdecydowanie nie polecam.

wtorek, 10 kwietnia 2012

Nauka nie idzie w las

Właśnie uciekł mi kilometrowy post:(. Snaczy się był do chrzanu, a o chrzanie właśnie był. Nie mam siły popełnić go od nowa. Może jutro?
Napiszę tylko, że somisiadka Lucy schudła zasadniczo i teraz nie wiem
a) ze szczęścia, że się tego Nieciekawego pozbyła?
b) ze smutku, że Nieciekawy poooszedł?
c) ze ćwiczeń, co Nieciekawy uprawiał
d) z całokształtu
Lucy, przestań się odchudzać, bo mnie zazdrość zżera, a mnie się za cholerę nie chce i nawet wypad do Polski mnie nie motywuje, bo trza by schudnąć w miesiąc! Bedzie trudno:(

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Jak przystało na lany poniedziałek - leje. Właściwie to dobrze, bo tutaj nikt nie wie, co to Śmigus Dyngus, więc chociaż niebiesia podpowiadają. Szkoda tylko tych pucowanych z wielkim nabożeństwem ( wątek religijny ) w Wielką Niedzielę samochodów i tego prania, co od wczoraj suszy się w ogrodach.
Prasa brytyjska podaje, że w przeprowadzonym wśród część społeczeństwa deklarującej się jako chrześcijańska sondażu na temat wiedzy o Wielkanocy, pięćdziesiąt procent kompletnie nie wie, co świętuję i dlaczego te właśnie dni są dniami wolnymi od pracy.
I tak z ankiety wynika, że:

... Wielki Piątek ma coś wspólnego z zającami, Piłat był uczniem Jezusa, że Zbawiciel został zdradzony przez Mojżesza, Piotra, własnego brata czy nawet grupę rockową  Judas Priest. A wszystko działo się w Londynie, Betlejem lub w Babilonie.

Dodać trzeba, że w tutejszych szkołach jest prowadzony przedmiot "edukacja religijna". Co oczywiście nie stanowi.
W polskim kościele, jak zawsze mimo świeceń pokarmów, co godzina, tłok był niemiłosierny i widać, że najważniejszy jest wielkanocny folklor mający niewiele wspólnego z religią, niż sama religia.
Nie ma się co czarować- laicyzacja społeczeństw widoczna jest gołym okiem i chyba nic tego nie zatrzyma.
A teraz kawa i serniczek.