wtorek, 3 lipca 2012

CNN dało plamę na całej linii w nocy podało, że Gotye popełnił samobójstwo, rano sam artysta dementował plotkę.
Kiedy jest dobry moment na umieranie? W piękne słoneczne lato, jak moja mama, czy  w lato deszczowe kiedy życie toczy się ale jakby już obok nas, a nie w nas?
Byłam dzisiaj u Josephine. Jestem dogłębnie poruszona jej stanem. Niebytem. Pozostawieniem jej samej sobie w tym nieznanym świecie.
O godzinie 11 nie było jeszcze żadnej opiekunki u niej. Weszłam przez otwarte nie wiedzieć czemu drzwi. Siedziała bidulka w piżmie już teraz sześc razy na nią  za dużej, z gołymi nogami, bez śniadania, bez picia,  bez leków. Nie poznała mnie. Pozostawiona samej sobie i litości, która może kiedyś na nią spłynie.
Poryczałam się. Zrobiłam kromkę chleba z samym masłem jak chciała, do tego bawarkę. Odcięli jej gaz za to dali mikrofalówkę, o której działaniu Ona nie ma zielonego pojęcia. Nie tak miało być.

7 komentarzy:

Socjo pisze...

Dobrze, że ty jesteś.

jadwiga pisze...

Dlaczego docieli gaz? Nikt nie przychodzi? nie ma nikogo? dobrze, ze ma ciebie
j

Blondynka pisze...

tego sie wlasnie boje
ze kiedys zostane sama

Ewa pisze...

nie znam Josephine, ale smutno mi się zrobiło czytając Twojego posta. Niestety wiele jest takich Josephine, które nie mają nawet takich Zosiek.

zośka pisze...

Odpowiem tak hurtem w całej tej smutnej sprawie:
Ja ją odwiedzę, podejdę, coś zrobię czy coś z jedzenia podrzucę, jak robiłam to do tej pory w ramach przyjaźni ale nie czuję się na siłach wziąć odpowiedzialności za nią. Miały to zrobić rożne służby do tego powołane, ze nie wspomnę o dwójce jej własnych dzieci. Nie mieszkają one wprawdzie w naszym mieście ale tuz obok. Nawet jak nie mogą, nie potrafią, nie chcą się nią zająć to chyba powinny to jakość lepiej zorganizować, a tymczasem wczoraj zadzwonił do mnie syn J. i badał sytuacje na ile będę jej doglądać.
Delikatnie odpowiedziałam, że zajrzę w miarę możliwości ale według mnie ona wymaga stałej systematycznej fachowej opieki.
I teraz efekt jest taki, ze to mnie gryza wyrzuty sumienia. Nienawidzę takich sytuacji ,a moja asertywność wynosi zero.

Sylwia Grabinska pisze...

A nie maja tam domow spokojnej starosci, jak tu w Szwecji. Takie osoby maja zapewnione jedzonko, opieke 24 godz., rehabilitacje i wszystkie inne dobrodziejstwa starszym ludziom potrzebne. W dzien przed moim urlopem przyjachala grupa taneczna do staruszkow i dala im ladny wystep.
Musiala bys widziec ich usmiechniete i radosne twarze.

Swoja droga jakos boje sie starosci...
Bo najgorsze to... znalezc sie w takiej sytuacji jak Twoja Josephine.

Szkoda jej, mam nadzieje ze jej sytuacja szybko sie zmieni na dobre.

pozdrawiam
Czarna

Blondynka pisze...

słoneczka nie oddamy ale zapraszamy do Bydgoszczy :)

Prześlij komentarz