wtorek, 19 czerwca 2012

Ech, pięknie było ale się skończyło.I wcale nie dlatego, że nasi przegrali, chociaż żal.
Żal to jest jak zawsze wracać. Zostawiać przyjaciół, Opole z konkursem piosenki i ryneczek pełen warzyw, owoców rozmaitych, co to nie w pudełku, nie sterylne ale brudne, za to naturalne i całymi kopami wylewające się ze straganów.
 Co zjadłam w temacie truskawek, czereśni ( pierwsze 25zł, rozbój w biały dzień ), ogórków małosolnych - to moje i nikt mi tego nie odbierze! Doszłam do wniosku, że właściwie mogłabym żyć na suchej bułce i tej kiszonce, tak lubię ogórtasy.
Wróciłam bogatsza o trzy pary butów, przeróżne części garderoby, ćwierć sklepu drogeryjnego i połowę biblioteki. A, że podróże kształcą to cwana ze mnie bestia i... zabrałam 22kg w bagażu głównym, 15 w podręcznym oraz wysłałam 20 kilogramową paczkę.
Jak by nie patrzeć, taka mała Zośka przytargała 57kg towaru!
Przeżyłam pijaną ekipę Brytyjczyków raczących się na pokładzie samolotu naszą rodzimą Żubrówką i o krok będąca od odstawienia z powrotem na terminal i  w końcu cała i zdrowa dotarłam do rodziny.
Pierwsze to szok termalny. Drugie zgliszcza w ogrodzie -banda slimorów z wykupionym karnetem na stołówkę nie odpuściła, chociaż mówiłam przed wyjazdem ,że zamknięte aż do odwołania. Pietruszkę szlag jasny trafił.
Zaś w samym domu szarańcza rodzima w pełnej gotowości już nóżki w starterach trzymała i dawaj do ataku. Każda sztuka złapała w ręce czytadło, po pudełku tiki-taków, malagi i kasztanków i sru do nory.
A kto będzie ten bajzel po przyjezdny ogarniał, no kto, się grzecznie pytam?!

10 komentarzy:

kasia.eire pisze...

Ci państwo:-)
Skąd ja to znam, haha.
U siebie czytałam, żeś Dudziakową targała, brawo Zośka, widzę, że moja krew. Ja tam wszystko dotargam, against all odds, wszyscy mówią, nie przejdzie, nie zmieścisz się, a ja w bagażu jednym, drugim, skarpetach, majtkach (książki i magazyny sobie kiedyś napchałam w spodnie za pasek i kilka dodatkowo przemyciłam). Nawet Jezusa frasobliwego, rzeźbę ludową, z koroną cierniową, przez kontrol przemyciłam. Facet do mnie - Jezus nie przejdzie, koroną można by kodoś uszkodzić, nawet zabić, jakby porządnie i w niefortunne miejsce walnąć. Ja na to - czy pan kiedykolwiek widział, żeby ktoś zabił człowieka Jezusem? Tak się smiali, że mnie puścili.

Julita pisze...

Zośka, 22kg w głównym?? I puścili Cię?? ;-)))
Aleś tego przywiozła...
Przypomniało mi się, jak i ja zwoziłam zawsze ile się dało... ;-)

Dobrze, że już jesteś! :-D
Trochę my się naczekali!

justmaga pisze...

jak ja bym sie wybrala na taki polski targ i tez zjadla 17 kilo malosolnych . I wisni tylez samo bo tutaj wisni takich kwasnych ,czarnych nie uswadczysz...
Zazdroszcze tych 57 kilo :)

Kaczka pisze...

Lokaj, Zoska, lokaj :-) Moge wpasc na kasztanki?

zośka pisze...

magazyn zawsze pod pacha ile wlezie kupione na lotnisku zgarnięciem z półki jak lecą:)

zośka pisze...

Dokładnie 21,45. Urok osobisty:)

zośka pisze...

Justa , Ty się weź za profesjonalne robienie zdjęć. Serio!

zośka pisze...

Mogesz ale radze się spieszyć.

jadwiga pisze...

odpowiem szczerze, ja nie!
j

Dvt pisze...

Pamietam, jak raz przytargalam w walizce 22 kg i 15 kg w podrecznym :) Kurde, narobilas mi smaka ogorasami !

Prześlij komentarz