Nie ma co owijać w bawełnę. Jestem gęś. Gęś jakich mało.
Odwiozłam Prześwietnego Pierwszego Męża na pociąg do stolycy i szybciutko dawaj korzystać z ułudy wolności - w sklepy.
W sklepach mierzę, mierzę, mierzę i z każdym kolejnym lustrem szlag jasny mnie trafia, bo przecież w tym odbiciu to nie mogę być ja. Nie w tym rozmiarze!
Niby twarz się zgadza ale ciało? Jakaś ściema. Do tego cellulitu aktualnie to chyba nie mam tylko na rzęsach.
Nie o tym jednak miało być. Miało być o tym ,że w jednej przymierzalni były dwa wieszaki, po przeciwnych stronach. Na jednym powiesiłam ubranka w rozmiarze XXXXXXXXXXXXXXXLLLLLLLLLLLLLLLLLLLL, a na drugim swój ulubiony długi wisior z osobistym talizmanem. Złote. I przez myśl mi przeszło- nie rób tego, bo zapomnisz.
Kolejny ciuch oczywiście mi nie pasował. Za zamkniętymi drzwiami postanowiłam ostatecznie popełnić seppuku ,a przynajmniej zaprzysiąc ,że ani kawałka ciasta więcej, aż nie będę przypomina Twiggi!
Upłakana ruszyłam w drogę powrotną, na pocieszenie zagryzając co milę prince polo znalezione w miejscowym Tesco ( 98 kalorii).
Po powrocie z racji nagłego upiornego upału, który opanował znienacka Wyspy ułożyłam wieloryba w celu wytopienia tłuszczu na leżaku w ogrodzie. Kolor zielony. Leżaka, nie wieloryba. I tak pogrążona w rozpaczy doczekałam pory odbioru Małegożonka.
Przywdziałam ubranka i ...przypomniałam sobie. Wisor! A wisora niet. No to dupa. Pal diabli wartość ale siła magiczna!
Z brakiem nadziei, w drodze na dworzec wstąpiłam do piekieł czyli sklepu, po drodze mi było, zapytać, czy aby nikt nie oddał. Nikt nie oddał. No trudno ale pani mówi- se pani wieloryb zajrzy do ty przymierzalni. Zajrzałam i do teraz nie wierzę!
18 komentarzy:
Był wisior, prawda? Był! ot co. :) / Magda
Twarz, mówisz - ze starej mnie zostały mi tylko oczy - kolor, bo wokół oczu pojawiło się więcej zmarszczek, więc już nie to samo, co kiedyś. A i te oczy patrzą w lustrze wrogo, obrażone, z pogardą. No, ale na tym właśnie polega walka z hormonami :(
a wisiorki odkup dwa!
mi sie zdarzylo tak " zgubic " juz pare razy rozne rzeczy. I w 99 % byly w tym samym miejscu w ktorym je porzucilam. Ten 1% to dziecko ale nie wiem czy to sie liczy bo dziecko ma nogi i samo wyszlo
Był, na pewno był. U nas by był. Chociaż w dużych miastach, gdzie dużo obcokrajowców, to może mały znak zapytania bym postawiła.
Uśmiałam się na myśl o Tobie popełniającej seppuku za kotarą, też tak mam.
W Anglii to zawsze jest. Nikt nie bierze, bo każdy ma wszystko. ;-P
Ja ostatnio wypłaciłam pieniądze z bankomatu i zapomniałam ich zabrać. To jest dopiero osiągnięcie, co? ;-)
Też się wróciłam. I wyobraź sobie, że ich nie było! Co za kraj. ;-P
Był:)
Xymka, nie jest tak źle:)
To jest budujące, to fakt
Był, był spokojnie sobie czekał:) 7 godzin.
No to współczuję:(
Uwierz mogę się założyć, u nas by nie było...
gratuluję
j
Lustra w M&S na przyklad sa okropne... Tak, jak piszesz - celulitu nie ma tylko na rzesach... Dla odmiany GAP w USA - nic tylko zamieszkac w ich przymierzalniach.
Nie poznali sie na magicznej mocy :)
Trzeba Jaga ludziom wierzyć! Ty jesteś chodzącym przykładem dobra.
To ja wystąpię o wizę.
Może być.
bo Ty nie bylas na zakupach u nas gdzie mieszkaja wielkie dupy w sportowych spodniach i spiewaja, ze prawdziwych Cyganow juz nie ma, a sa u nas. :(
Ja sobie zostawiłam portfel z 50 f, kartą i drobnymi. Na skwerku, przy sklepie z perfumami moimi ulubionymi. Po prostu wyrzucałam wszystko z torebki, czegoś szukając i zapomniałam włożyć portfela. Jak się skapłam że go nie mam to minęło już pół godziny, obleciałam wszystkie miejsca gdzie byłam z okrzykiem, is here my wallet??? i nic. Wreszcie sobie przypomniałam o skwerku. Pani w kasie sklepu z perfumami spytała mnie, jakiego koloru ten łolet był, ale jak zobaczyła moje rzęsiste łzy ulgi to odpuściła i oddała. ktoś odniósł, z całą zawartością, z kasą i kartą, nawet prezerwatywy nie wziął
Prześlij komentarz