Mam tu taką osiemdziesięciosiedmioletnią koleżankę. Ba, przyjaciółkę. Odwiedzam ją raz w tygodniu. Pogadamy sobie, czasami kieliszeczek nalewki trzaśniemy, ciastko razem zjemy, o starych Polakach poopowiadamy i oby dalej do setki. Niestety czasami coś nam staje na przeszkodzie w tym stulecia dożywaniu i płata figle. I tak się stało i teraz. Dokładnie w zeszłym tygodniu. Zachodzę - drzwi zamknięte, kosze na śmieci niewystawione. Ki diabeł? Umarła? Umarła i nic mi nie powiedziała? Tak się nie robi. Z pomocą wszystkich świętych i miliona telefonów, kontaktów, adresów udało mi się ustalić, że jednak nie u Pana Boga za piecem, a w szpitalu. Kamień z serca.
Dzisiaj wróciła. Biedna, wymizerowana, trochę nieobecna, bo Alzheimer w natarciu ,a jej syn obecny w czasie odwiedzin mówi - to ja zajrzę do mamy może... w środę? Córka zapowiedziała się na przyszły weekend. Nie ogarniam.
7 komentarzy:
Klasyczny przyklad wiezi rodzinnych wysoko rozwinietego zachodu... Mam wrazenie, mimo cwiczonej codziennie uprzejmosci, tylko analiza zmian pogodowych jest ich w stanie naprawde i szczerze rozczulic. Potem jest wrazliwosc "globalna"( czy "kolonialna" moze) -i naprawianie swiata- bo zle sie dzieje(np. zwlaszcza orangutanom na Sumatrze, osiolkom w Jemenie i dzieciom w Sudanie- kolejnosc nieprzypadkowa, moze nieco cyniczna )- chwala im za to!! Jednak jakims cudem pozostawienie starych, czesto samotnych rodzicow samym sobie problemem juz nie jest. Przypomnialo mi sie wlasnie jak znajoma angielka miala "lovely Christmas Lunch" z matka w listopadzie !! Bo grudniu to ona jest taka zabiegana ze nie ma szans sie wyrwac, a w swieta to sie przeciez odpoczywa ! I nie mowimy tu o przygarnieciu matki na swieta do siebie ale o zwyklych odwiedzinach czy zabraniu do restauracji ( bo chyba na tym to tu polega). Ale z drugiej strony, ktos ich tego musial nauczyc? ...eh, to moze my pozostanmy jednak te sto lat za...
akulka
To bardzo smutne, ale rowniez zauwazylam tu zjawisko pozostawiania rodzicow samych sobie, mimo warunkow, mozliwosci, zeby zaopiekowac sie nimi w zimie zycia... Jestem w Anglii od niemal 7 lat i nie ma dnia, zebym nie tesknila, zeby nie zabolalo, ze nie moge z nimi usiasc, napic sie kawy... Brak mi slow i lzy cisna sie do oczu...Agusia...
Zośko, odpowiedzia na Twój wpis, jest mój dzisiajeszy, czyż właśnie tak nie jest, czy za tydzień... to przecież całe wieki, przyszły weekend, hmmm młodzi nie umieją myśleć starościa, niestety
www.okiemjadwigi.pl
lovely Christmas Lunch bije wszystko na głowę!
Mnie zastanawia gdzie leży przyczyna takiego stanu rzeczy.
mnie zastanawia w którym momencie popełniony zostaje błąd, ze później tak właśnie się dzieje.
czasami nie tyle nie umieją, jak po prostu z własnej wygody nie chcą.
Prześlij komentarz