środa, 17 września 2014



Dobra, moja wina albo raczej moja decyzja o niepisaniu. Bo właściwie nagle mi się wydało, a po co to, komu, po co to, mnie? Zaśmiecanie cyberprzestrzeni i tyle. I tak jakoś pooooszło ale że pół roku tu nie bylim??? Nie mogę uwierzyć! Wiedziałam, że czas na starość przyspiesza ale, że zapieprza bez opamiętania? A to dziad!
Trochę się działo, a trochę życie płynęło zwykłym nurtem. Trochę było nerwowo, a trochę spokojnie – jak u wszystkich. Bo po nocy przecież przychodzi dzień, czyż nie? Nawet jeśli zamglony.
 I w tym miejscu dziękuję Wam za troskę.
Dziecię zdało maturę, stało się studentem, a dokładnie stanie się nim od przyszłego poniedziałku. Przy okazji zadłużyło się u Królowej brytyjskiej na 9tyś funtów. A przecież toż to jeszcze nie wieczór i jak zaliczy pierwszy rok, to kolejne tylko tę lichwę powiekszą.
 Sama nie wiem- cieszyć się, czy płakać, że te moje dziecka lgną do kaganka oświaty niczym ćmy do światła.
Co by jednak nie powiedzieć nasza rodzicielska misja edukacyjna w UK dobiega końca.
W międzyczasie Czarna z miłości wyjechała do Norwegii, a taka Kaczka na przykład wyprowadziła się do DeDeeRu (a niby Wanda Niemca nie chciała ), czym kompletnie mnie załamała i dosadnie przypominała, że przecież i ja tu mieszkać nie scem. A mieszkam. I na tym polega paradoks.
 Całe szczęście, że my osiedli w Anglii, a nie w takiej Szkocji, bo lada moment, po referendum, mogłoby się okazać, że wyemigrowałam tylko raz, a jestem emigrantem dwóch państw, czyli przychodzi i tęsknić podwójnie. Ech, lepiej nie, bo i tej pojedynczej nostalgii wystarcza.
Tera, kiedy dziecka w jakiś sposób są już dorosłe, samodzielne ( albo prawie ), niby mogliby my z Prześwietnym Pierwszym Mężem wracać ale jak ich zostawić? Tyle kilometrów od mamusi? Jeszcze jakie synowe angielskie znajdą i co wtedy?
Znaczy się tradycyjne - dupa z tyłu!

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No wreszcie jesteś! Prawie straciłam nadzieję:)
Gratuluję syna studenta. Mój najstarszy w tym roku skończył i znowu chce wyjechać:)
A nostalgię możectrzeba odłożyć do emerytury?
Pisz częściej

Irolka pisze...

Welcome back! I już nie znikaj na tak długo bo nie wiem, czy usuwać bloga z linków, czy to tylko czasowa pauza ;-) Dla syna gratulacje. Znajomy z poprzedniej pracy wyliczył, że 3-letnie studia jego bliźniaczek (jedna wyruszyła na wschód do Dublina, a druga na przeciwległy kraniec wyspy do Galway) będą go łącznie kosztować (wliczając czesne, lokum itd.) 40 tys euro. Auć. Ale na ten cel odkładał child benefit od 10 lat :-)

zośka pisze...

mam wielka wole poprawy:)

zośka pisze...

U nas samo czesne za wszystkie lata studiów to 54tyś funtów. O pokoiku na strychu, suchej bułce z gorzką herbatą, jednym palcie i jednej parze butów nie chce mi się nawet wspominać. A gdzie tu panie tzw. rozrywka czyli strzelanie guma do żucia z łuku???
Mam nadzieję, ze chociaż na starość za to wszystko oddadza mnie do dobrego Home care, takiego z polską telewizją:)

Socjo pisze...

A myślałam, ze tylko ja mam takie problemy. I z blogiem i dzieckiem na studiach. Dobrze, ze Szkocja jednak sie nie dołączyła bo córka w Edynburgu i bym miała do niej za granice jechać czy co?
Zbieram sie do pisania ale czekam na internet bo pisanie z telefonu idzie mi jakoś kulawo

zośka pisze...

No w końcu!:) Edynburg? - mmmniam i Szkoci bez majtek:)

Anonimowy pisze...

Łoj Zośko Zośko, juzem ci ciupazkom groził z Kasprusia cobyś sie łopamiyntała i cosik skrobła, no i poskutkowało- coby nie?! was baca hej

agnieszka pisze...

:)))

Ewa pisze...

jaka miła niespodzianka , zajrzałam od tak, a Ty wreszcie na miejscu :))
Moja Juniorka też po maturze... na szczęście na studia blizej poszła :))

zośka pisze...

No właśnie tej ciupski się wystrasyłam

zośka pisze...

Gdzie jest Twój BLOG ja się pytam???

jadwiga pisze...

A niech tam niech się uczą, a synowe angielskie i tak się znajda a może jaka Midleton się trafi to co źle?
Dziecka przeciek są piękne
j

Anonimowy pisze...

A to ci niespodzianka! Po 3 miesiacach Twojego niepisania przestalam tu zagladac, a tu patrzcie... fajnie, ze znow piszesz; jest co poczytac ;)

kwiatpelargonii pisze...

No, myśmy się też trochę po świecie rozbiegli. Brat odgraża się, że synowa będzie mówiła po francusku, więc Mama z tego strachu w te pędy zaczęła się uczyć. Ja też, bo jednak kobiety muszą trzymać sztamę, i tak sobie gadamy, bążur, kel ambiałs, wersalik. Ależ to język jest skomplikowany, już łatwiej chyba cyrylicą coś wskórać! No ale gusta i guściki. Czego się dla rodziny nie robi :)

Prześlij komentarz