wtorek, 25 listopada 2014

Świat nie przestaje mnie zadziwiać. Prześwietny Pierwszy Mąż był dzisiaj świadkiem, kiedy to Polak nie chciał być Polakiem. W rubryce nationality grzecznie, acz stanowczo, dobrym angielskim prosił aby nie pisać, że On z kraju nad Wisłą.
Pani, więc pyta co w takim razie ma wpisać, czy może ma jakieś inne. Nie, nie ma ale ma nie być, że jest Polak i już.
Mój stracił do niego serce już na wstępie.
Dobrze, że w zęby mu nie dał, a dzień cały prawie z nim spędzić musiał oprowadzając i tłumacząc to i owo. Do końca dnia nie dowiedział się, czy w języku Reja synek jeszcze poradzi, czy już zupełnie nie. I nawet nie miał za bardzo chęci tego sprawdzać.
Smród i niesmak pozostał.





piątek, 24 października 2014

Przyjechało dziecko. Jakieś inne. Zmienione. Dorosłe. Samodecydujące. Trudno się z tym pogodzić ale tak już zostanie.
Pewien rozdział został zamknięty na zawsze.
Najgorsze jest to, że coraz gorzej mówi po polsku. Mieszkanie poza domem robi swoje. Chyba go zleję. Pasem. I nakażę codzienne czytanie polskich książek przez godzinę.

W pracy rozmawiają dwie dziewczyny. Polka i Angielka. Polka narzeka, że jej roczny pies jest niegrzeczny, w ogóle jej nie słucha.
Angielka pyta - a w jakim języku mówisz do psa? Ta odpowiada, że po polsku. No to co się dziwisz! Przecież to jest angielski pies, tu urodzony. On cię po prostu nie rozumie.

piątek, 10 października 2014

- Jak tam synu? Ciężkie te studia?
- No, ciężkie.
- Ale dajesz radę?
- Po trzech tygodniach trudno powiedzieć. Niespodziankę mam dla Was.
- Jaką?
- Nie mogę powiedzieć, bo to niespodzianka jest.
- Zrobiłeś sobie tatuaż???!!!
- Jeszcze nie.
- To co?
- Dowiecie się za 8 tygodni.
- Zostaniesz ojcem?
- He, he.. dobre, dobre ale nie powiem, niespodzianka to niespodzianka.

Prześwietny Pierwszy Mężu - co gorsze? Tatuaż, czy ojcostwo na początku studiów, w wieku lat dziewiętnastu?
- Wiadomo, że tatuaż.
- Ja zawsze się zgadzamy.


wtorek, 30 września 2014

Opowieści z lasu.
Znajoma pracuje w Agencji Pracy. Przychodzi młody Anglik. Chce pracować.
Super. To się chwali!
Mają coś dla niego. Na czwartek na noc.
-Aaa, na noc?
A, to On nie może.
-A dlaczego?
-Bo idzie do College.
-A kiedy idziesz do ty szkoły?
-We wtorek!
-??? A dzisiaj mamy... środę?
-No tak, ale to mi zaburzy tygodniowy cykl mojego spania.
Kurtyna.

piątek, 26 września 2014

Co czuje matka osamotniona, bo na szczęście jednak nie samotna.
Że - łazienka jest dostępna właściwie o każdej porze dnia i nocy, a jak nie jest, to Prześwietny Pierwszy zaraz udostępni, bo przecież od zawsze ludzki pan i do łazienki ze sobą nie zabiera laptopa, komórki, iPhone..
Że w tej samej łazience lusterko nie zaplute od pasty, a pasta nie wyciśnięta od połowy tylko kurturarnie od końca i nawet ładowarka do zębolota stoi na miejscu.
Że płatki nie spacerują  po całej kuchni, a karton z mlekiem ma białą zawartość i stoi przepisowo w lodówce.
Że nie walają się tony książek i notatek w każdym kątku i zakątku.
Że pilot do telewizora może zostać użyty w każdej chwili  bez konieczności stoczenia bitwy pod Grunwaldem.
Że światło w domu gaśnie o zwykłej porze, czyli krótko po północy
Że ....
Że nie ma tego gwaru co zawsze był:(
Że nie ma tego śmiechu, co zawsze był:(
Że nie ma tych zajadłych dyskusji o wyższości Świat Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy;(
Że nie ma właściwe po, co gotować gara gołąbków, kupi się dwa w polskim sklepie i tyż bedzie
Że... no właśnie.

Że trzeba się przestawić? Chorera jasna zamówię sobie chyba jakiś rejs na  RMS Queen Mary albo co? Albo nie, zajdę w ciążę! Wróć! Prześwietny Pierwszy zajdzie w ciążę, toż to tera nie problem.

środa, 17 września 2014



Dobra, moja wina albo raczej moja decyzja o niepisaniu. Bo właściwie nagle mi się wydało, a po co to, komu, po co to, mnie? Zaśmiecanie cyberprzestrzeni i tyle. I tak jakoś pooooszło ale że pół roku tu nie bylim??? Nie mogę uwierzyć! Wiedziałam, że czas na starość przyspiesza ale, że zapieprza bez opamiętania? A to dziad!
Trochę się działo, a trochę życie płynęło zwykłym nurtem. Trochę było nerwowo, a trochę spokojnie – jak u wszystkich. Bo po nocy przecież przychodzi dzień, czyż nie? Nawet jeśli zamglony.
 I w tym miejscu dziękuję Wam za troskę.
Dziecię zdało maturę, stało się studentem, a dokładnie stanie się nim od przyszłego poniedziałku. Przy okazji zadłużyło się u Królowej brytyjskiej na 9tyś funtów. A przecież toż to jeszcze nie wieczór i jak zaliczy pierwszy rok, to kolejne tylko tę lichwę powiekszą.
 Sama nie wiem- cieszyć się, czy płakać, że te moje dziecka lgną do kaganka oświaty niczym ćmy do światła.
Co by jednak nie powiedzieć nasza rodzicielska misja edukacyjna w UK dobiega końca.
W międzyczasie Czarna z miłości wyjechała do Norwegii, a taka Kaczka na przykład wyprowadziła się do DeDeeRu (a niby Wanda Niemca nie chciała ), czym kompletnie mnie załamała i dosadnie przypominała, że przecież i ja tu mieszkać nie scem. A mieszkam. I na tym polega paradoks.
 Całe szczęście, że my osiedli w Anglii, a nie w takiej Szkocji, bo lada moment, po referendum, mogłoby się okazać, że wyemigrowałam tylko raz, a jestem emigrantem dwóch państw, czyli przychodzi i tęsknić podwójnie. Ech, lepiej nie, bo i tej pojedynczej nostalgii wystarcza.
Tera, kiedy dziecka w jakiś sposób są już dorosłe, samodzielne ( albo prawie ), niby mogliby my z Prześwietnym Pierwszym Mężem wracać ale jak ich zostawić? Tyle kilometrów od mamusi? Jeszcze jakie synowe angielskie znajdą i co wtedy?
Znaczy się tradycyjne - dupa z tyłu!

czwartek, 13 marca 2014

Nie jest tak jak się myśli. Nie jest. Słońce było ale się zmyło. Pokazało język i tyle go widzieli. Jednak z radości, nadzei na bardziej gorące jutro, w przypływie szaleństwa wiosennych porządków- wyprałam nasze puchowe kurtki w ilości sztuk trzy, a wyciągnęłam z pralki... hmm, niby nadal sztuk trzy ale jakby zgoła, z naciskiem na goła, zupełnie innych.
Wygląd tych zmoczonych kur przyprawił mnie może nie tyle o zgon ale o zawał serca na pewno. Z kurtek została tylko powłoka. Smutnie chuda. Anorektyczna. Aż żal było patrzeć. Całe szczęście, że zamiast w odmęty rozpaczy, pognałam czym prędzej do Interneta, w którym jak wiadomo jest wszystko. Każdy ratunek. Lekarstw na. I było. A brzmiało mniej więcej tak - nie rycz Zośka, nie rycz, spokojnie czekaj, napuszaj ( cokolwiek to znaczy, u mnie znaczyło rozdzielanie tego zmokłego puchu ) i czekaj, czekaj. No to czekałam. Po trzech dniach wydaje się, że widmo zakupu nowego odzienia zażegnane.

Od wczoraj niepodzielnie na całych połaciach mgła. Oblepiająca wilgoć. Psa, którego i tak nie ma, by z domu nie wygnał. Brrr. Ohyda. Do lata, do lata....

środa, 5 marca 2014

Dawno, dawno temu niejaki Wespazjan ( nie mylić z Kochowskim , bo ten to wiadomo wiele później był i nasz człowiek) , rzekł , że pecunia non omlet ,a dokładnie to nawet non olet czyli, że niby nie śmierdzą i w try miga, opodatkował korzystanie z miejskich toalet.
I teraz ja się zastanawiam- czy jak by opodatkować to ustronne miejsce w mojej pracy, to czy w końcu jest szansa na to, że ktoś przestanie obsrywać naszą pracową muszlę, czy nadal jednak nie???
Ponieważ sytuacja wymknęła się z pod kontroli i powoduje niejaką frustrację w obozie zaprzyjaźnionych dusz, do tego ma miejsce cyklicznie, dzień w dzień, poczyniłyśmy we trzy - Herlok Szolms, doktor Watson i sekretarka nasza, niejakie dochodzenie, z obserwacją i tajnym śledzeniem włącznie. Jak na wywiad przystało mamy już przypuszczenie graniczące ze stuprocentową pewnością, a nawet dokładnie wytypowanego przestępcę tych haniebnych czynów, tyle tylko, że ...nie bardzo wiemy, co z tą precyzyjną wiedzą teraz niby mamy zrobić?
Jako znana anarchistka jestem za odstrzałem ale cuś mię się widzi, że to chyba nie przejdzie.

W pogodzie ruch! Trzy dni z rzędu świeciło słońce. W prawdzie raz leciutko, zaburzone przelotnym deszczem ale oj, tam, oj, tam.
Nowiuśkie nemeckie (aj, cwaj , draj policaj ) kije do nordica poszły w ruch. Ja sama wyglądam jak obita tymi kijami, snaczy się boli mnie każdy mięsień, no bo też jak wyrwałam w te upały, to tylko siwy dym za mną szedł i iskry wydobywały się z pod kopyt mych! 

czwartek, 27 lutego 2014

Miałam napisać, że sklep zamknięty, ekspedientka uciekła ( w samą siebie ), że towaru czyli wpisów nie będzie, że zamykamy na czas nieokreślony ,bo ... bo na razie jest właśnie tak, jak jest ale jakoś mię się żal zrobiło tych Czterech dych i dlatego też , gdyż, ponieważ i z przyczyny... właśnie się pisze.
Tusty Czwartek. Naprawdę tusty. Zjadłam tuste ciasto we pracy i rekordową liczbę pączków tustych trzech: jeden z Lydla, jeden a Sajnsberego i jeden z polskiego sklepu ( ten najlepszy ci był ) i tera czekam na to powodzenie, co to je zjedzenie pączków zwiastuje. A jak nieeee, to niech niebiesia mają się na uwadze. Nie na wadze, bo wiadomo, że ta kłamie, tylko na Uwadze. Zażalenie ma. Do męża. Do Pana Boga i do świata, i do wszechświata jako takiego, i w ogóle, i chandrę, i moc-ciśnienie na Polskę, na powrót i na wszystko z tym związane ( związane ręce ).
Zastanawiam się czy aby nie popaść w alkoholizm albo jakiś inny izm - komunizm?
E, to już było. Nie sprawdziło się.
Marychę zacznę palić albo nie - z Marychą. Tyle, że mnie po operacji gardła palić nie wolno w ogóle, chyba, że te czarownice na stosie. To, że niby samą siebie mam spalić?
To może ja już lepiej na dzisiaj zakończę.
Do zaś!
Aaa, jakby ktoś chciał obaczyć dwa dobre filmy, to polecam "Ona" - o samotności takiej jak stąd do Berlina i "Blue Jasmine" - o niejakiej Jaśmin i o tym, że tak jak ona żyjemy złudzeniami i właśnie dlatego w ogóle możemy jakoś tam żyć.
Sama nie wiem , który lepszy.


sobota, 8 lutego 2014

UWAGA- KICHA!
Nie ona kicha, bo zdrowa i nie kicha, i nie kicha czyli kaszanka, tylko kicha snaczy sie kaszana. Na całej linii.
Mimo starań ( chociaż takich trochę oszukiwanych ) nie schudłam. Schudłam ale kilogram, czyli nie schudłam wcale, a przecież powinnam schuść z samej chęci schuścia.
Dziecko ,co na mym łonie się wyrodziło, wykarmiło i wyrosło rzekło- a po co ty się kobieto odchudzasz? W TWOIM WIEKU? W życiu bym się już nie odchudzał!
 Prześwietny Pierwszy Mąż przytaknął.
Zapragnęłam zostać Medeą. Dzieciobójczynią.
Jak na razie znienawidziłam obu i stan ten trwa do teraz. Chociaż dziecku jestem w stanie przebaczyć. Obcemu facetowi? - w życiu!
W pracy - kicha.
W pogodzie -kicha.
W marzeniach - kicha.
W totolotku - kicha.
Zacznę chyba medytować. Tylko czy to coś da???

sobota, 11 stycznia 2014

 Wprawdzie postanowień noworocznych nie ma ale schuść by się jednak mimo własnej zajebistości przydało. Toteż z ochotą zabrałam się...nie, nie za odchudzanie, za planowanie tego schudnięcia. Poobglądałam ciało swe i tutaj akurat nie było zaskoczenia- jest gorzej, niż własna wyobraźnia i zaburzony obraz w moim wyszczuplającym lustrze mi  podpowiada. Zrobiłam sobie wyliczenia naukowe i tam wyszło mi, że na pewno muszą się te naukowce mylić, z kolei wejście na wagę dobitnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że waga kłamie!
Włączyłam więc YouTube z Ewą Chodakowską, co jak nic jest i z Wenus i z Marsa i w ogóle nie z tego świata, więc jak każde science fiction nie należy jej traktować poważnie. Zresztą zestaw ćwiczę z nią w roli głównej nazywa się killer, co tłumaczy wszystko, a człowiek, taka Zośka na ten przykład, pożyłby przecie jeszcze trochę.
Co więc w zamian? W zamian byłam dzisiaj na opłatku polonijnym. Wypiłam barszczyk, bez uszka ale z krokietem. Zjadałam danie gówne- grilowany karczek , tuszczem ociekający i takie ziemnioki z fetem z kaczki ( regionalna potrawa ), poprawiłam wszystko szarlotką z lodami i bitą śmietaną, zapiłam towar dwiema lampkami wina i filiżanka kawy -CZARNEJ BEZ CUKRU. I ta kawa właśnie dobitnie wskazuje, że obrałam właściwą drogę w celu odzyskania  figury sprzed pietnastu kilogramów.

piątek, 3 stycznia 2014

Trzeba mi wielkiej wody... oj nie trzeba, jeden Pan Bóg wie, jak nie trzeba. Wszystko wokoło pozalewane, wichurą powyrywane i nic nie zapowiada poprawy. Jutro nadal przewidywany koniec świata. Całe szczęście, że my na górce.
Do tego auto się zepsuło w samego Sylwka i dosyć zabawnie wyglądaliśmy natenczas na drodze. Ja- w otwartych szpileczkach, kusej sukieneczce, a Prześwietny Pierwszy Mąż - w białej koszuli zakasanej po łokcie, co niekoniecznie po chwili była biała, za to ociekająca w strugach deszczu i owszem.
Do celu dotarlismy z lekkim opóźnieniem, ale jednak. Nowego Roka przywitaliśmy, a jakże, a dzisiaj całkiem już zdrowy pojazd odebraliśmy od lekarza tyle, że lekarstwo okazało się być bardzo drogie. A nawet powiedziałabym zdecydowanie za drogie i chyba było lepiej gada dobić niż diagnozować i leczyć.
I taki to początek roku, w tym roku. Strach się bać, co bedzie dali.
Z racji tego poszłam smutki topić na wyprzedaże i tylko resztki zdrowego rozsądku kazały mi w końcu powiedzieć samej sobie dosyć!!! Prześwietny Pierwszy mówi, że i tak zdecydowanie za późno. I pyta, gdzie ty kobieto zamierzasz to wszystko upchnąć, jak trzy szafy pełne?
A gdzieś!

A, w sprawie tego, co to wszyscy to mają na początku roku to: