sobota, 29 grudnia 2012

Generalnie to jest pomysł na obrażenie się ,a nawet jego realizacja w pełni. Leży się, czyta się, leży się, film się ogląda, leży się, przysypia się, a to kawkę się przy tym leżeniu pije.
No, leży się.
Ale ile kurka wodna można leżeć??? Kręgosłup mi wysiada od tego leżenia, fryzurę mam mocno nie filmową, piżamka się zgnietli, a przecież chodzi o to, żeby wszyscy ( znaczy się te barany domowe ) żałowali, że taka piękna, mądra i niezastąpiona, z naciskiem na piękna, TYLKO leży.
Niestety brak bodźców zewnętrznych, bowiem głód im w oczy nie zagląda,  lodówka z nadmiaru do nadal się nie domyka, posprzątane w ramach świątecznych porządków nadal jest, a i w zmywarce jeszcze małe co nieco się zmieść. Czyli znikąd pomocy.
Postanowiłam więc przerwać to leżenie i w stanie jak najbardziej ciągłego obrażenia udać się w miasto światowe do cna zrujnować moje konto i tak już mocno zrujnowane. Ruszyć na tegoroczne wyprzedaże. Niestety nic z tego. Świat też jest przeciwko mnie. Wiadomo - jak kto ładniejszy to zara na niego. Tak leje, tak leje, tak wieje, że nawet najgłębsze obrażenie nie wygna mnie z domu. W takim razie ...leżę.

9 komentarzy:

Socjo pisze...

Leje, wieje i konca nie widac.
Natura nie sprzyja twoim planom, niech ją szlag!

Julita pisze...

Ja też leżę. Nie ma się na kogo obrażać więc leżę dla samego leżenia. I piję kawkę. Bardzo lubię ten poświąteczny czas. Ściskam poświątecznie! Wszystkiego dobrego! :-)

Ps. I też się wybiorę na wyprzedaże, choć nie wiem kiedy. Ale wiesz, że te polskie wyprzedaże to obok tych angielskich to nigdy nawet nie stały...

Wicked Witch of The West pisze...

Wyleż się na zapas - jak Ci kiedyś leżenia zabraknie, to sobie sięgniesz do słoika z zapasem należanym dzisiaj i będzie jak znalazł ;)

Miśka pisze...

Ja bym chciała leżeć! Ale jak leżę to od razu na mnie Grzdyl skacze, a na Grzdyla Mucha...ehh nawet poleżeć nie można!;)
A Ty przy leżeniu nie jesz?czytasz, oglądasz, przysypiasz, kawkę pijesz...ZAZDRASZCZAM;))

Ewa pisze...

ja tam chciałabym sobie leżeć, ale jutro do pracy muszę....

kasia.eire pisze...

ja udaję, że nie leżę, więc siedzę, aż mi się tyłek spłaszczył jak stary karton, a mój pies, który lubi ze mną, zaparzył się i śmierdzi jak stare skarpety wyjęte z kaloszy. Wieje tak, że ostrzegają przed latającymi shedami, a raczej deskami i tego, co z nich pozostało.

Vill pisze...

TO może dla odmiany posiedź? :)

jadwiga pisze...

No i kto komu zabroni? a ja zyczę Super roku 2013
!
pozdrawiam serdecznie
j

Anonimowy pisze...

Pozdrowienia ślę, podczytując sobie to co piszesz:):):

Prześlij komentarz